Pewnie tak jak ja, większość z was nie ma czasu. Warto jednak nawet w natłoku pracy przygotować coś zdrowego. Przecież powszechnie wiadomo, że fast foodom mówimy nie!
Taką sałatkę można zabrać do pracy lub zostawić w lodówce dla kogoś kogo się kocha. Zachęcam jednak aby wszystko przygotować, zamarynować warzywa i przed samym podaniem połączyć je z kapustą pekińską. Unikniemy wtedy sałatki papki, a zyskamy chrupiącą, orzeźwiająca bombę witaminową. Przy tej sałatce nie ma dużo sprzątania. Ja jednak zostawiłam kuchnię w błogim, lekkim artystycznym nieładzie, bo nie mogłam spóźnić się do pracy.
Częstuję więc was porcją wirtualnego zdrowia z przesłaniem aby zrobić sałatkę w realu.
Sałatka z marynowanymi warzywami i czarnuszką
Składniki:
2 szklanki pokrojonej w paski kapusty pekińskiej
1/2 długiego ogórka zielonego
około 5-6 cm białej rzepy
1-2 łyżki kokosowej galaretki w syropie (do kupienia w sklepie ze zdrową żywnością)
łyżeczka ziaren czarnuszki
Sos: 2 łyżki octu jabłkowego, łyżka oliwy, łyżeczka musztardy, sól i pieprz do smaku
Jak zrobić sałatkę?
- ogórek potnij gilotyną do warzyw na długie cienkie plastry
- obraną rzepę również potnij na cienkie plastry gilotyną do warzyw
- do warzyw dodaj składniki sosu oraz czarnuszkę i wymieszaj
- marynuj warzywa przynajmniej przez 15 min.
- przed podaniem do kapusty pekińskiej dodaj kokosową galaretkę i marynowane warzywa, wymieszaj
*sałatka może stanowić samodzielne danie ale również być dodatkiem do mięs, ryb czy innych dań, jest pyszna
Kiedy nie zdążę uprzątnąć kuchni nazywam to artystycznym nieładem, zawsze to miłe określenie rzeczywistości
Lubicie pieczone jabłka? Ale takie prosto spod drzewa. Robaczki też je lubią dlatego trzeba je obrać.
Tych wypolerowanych z półek sklepowych nawet się nie tkną, a człowiek tak się nimi zachwyca i coraz częściej po nie sięga.
Taki kolorowy zrobił się ostatnio październik. Taki jak przystało na polską złotą jesień. Może to jakiś znak przed wyborami, że będzie lepiej. Zasługują na to wszyscy Polacy. Każdy człowiek potrzebuje przyjaznego miejsca na ziemi. Pracy, która da mu godziwe warunki życia i poczucia, że jest potrzebny. Człowiek nie musi czuć, że robi coś wyjątkowego ale musi mieć poczucie swojej wartości. Tego, że go szanują i jest jednym z nieodzownych elementów zespołu, w którym pracuje.
Polityka nie jest dla wszystkich, jednak ci którzy nas reprezentują muszą być odpowiedzialni, uczciwi i wiedzieć, że szafując dobrem publicznym, pomiatają cały naród. Nadużywając władzy i podejmując złe decyzje depczą całe pokolenia, które nie widząc sensu uciekają w poszukiwaniu lepszego życia, normalności.
Przeciętny człowiek nie potrzebuje życia w luksusach, ale potrzebuje stabilizacji w swoim kraju, pracy za godne wynagrodzenie, mieszkania, którego może się dorobić za normalną pracę. Potrzebuje stabilizacji i bezpieczeństwa dla swoich bliskich i siebie.
Nie tak miało być w tym kraju nad Wisłą po odzyskanej wolności w 1989 roku. Nie tak miało być. Moje dzieci na szczęście nie wyemigrowały. Każde na swój sposób próbuje budować przyjazną Polskę i swoje życie. Ja też liczę na przyjazne zmiany i uczciwość tych. którzy uzyskają kredyt zaufania od wyborców, choć uważam, że ci którzy go nadużyli nie powinni go otrzymać kolejny raz.
Miało być jednak o jesieni. Tak dziewczyny! Zachwycam się waszymi pięknymi stylizacjami jesiennymi, z których niektóre jeszcze są wspomnieniem lata, a niektóre już wkraczają w aurę zimową. Oglądam wszystkie piękne zdjęcia i nie wychodzę z podziwu jakie mam niesamowite blogowe koleżanki.
A ja? No cóż, taka szara. Prawie nijaka, jak zawsze przytłoczona pracą. Ubrania łapię z błyskawicą prawie światła, a jak już kupię trafioną rzecz to wykorzystuję ją na wszystkie możliwe sposoby. Moda zawsze była moją pasją i kiedy patrzę na moją szafę to jest całkiem ok, tylko ja jakaś taka niepozbierana w tym wszystkim. Tracę oddech mimo dobrego zorganizowania, jednak często nadmiar rzeczy do wykonania mnie przerasta. Jedno wiem - dam radę.
Tak więc przy tych moich jesiennych szarościach zrobiłam kolorowe, jesienne pierogi, Kiedy dodałam ziarna granatu talerz ożywił się jak impresjonistyczny obraz. Żartuję przecież! Impresjonizm to sztuka wszechczasów, a Gwieździsta noc nad Rodanem, Vincenta van Gogh'a to marzenie każdego wibrującego po płótnie pędzla.
Zrobiłam więc jesienne pierogi i w szarościach poszłam do pracy. Muszę jeszcze dodać, że pierogi bezcenne, bo nie dość że jest w nich jesienna dynia to jeszcze złoto Inków. Nie wierzycie? Naprawdę! Zachęcam do włączenia go do menu w kuchni.
Pierogi z dynią i złotem Inków
Składniki na ciasto:
3 szklanki mąki
3/4 łyżeczki soli himalajskiej
łyżeczka masła
około 1 szklanki bardzo gorącej wody
Jak zrobić ciasto?
- wymieszaj suche składniki
- do gorącej wody dodaj masło, wymieszaj
- dodaj wodę do mąki i wyrabiaj aż ciasto będzie elastyczne
- przykryj ciasto i odstaw na 15- 20 min.
- podziel ciasto na 3 części
- posyp stolnicę mąką i każdą część rozwałkuj na cienki prostokąt
- wykrawaj z ciasta kółka, łyżeczką nakładaj farsz
- sklej brzegi lub sklejaj formą do pierogów
- pierogi wkładaj do wrzącej, osolonej wody
- kiedy pierogi wypłyną na górę gotuj 2-3 min.
- wyjmij łyżką cedzakową
Składniki na farsz:
szklanka pure z dyni hokkaido
łyżka potartego sera parmigiano reggiano
3 łyżki potartego twardego sera np. gouda
3 łyżki ugotowanych ziaren amarantusa
łyżeczka posiekanego tymianku
mały ząbek rozgniecionego czosnku
sól i pieprz do smaku
Jak zrobić farsz?
- przetnij dynię hokkaido na połowę i wydrąż
- włóż dynię do garnka na parze i ugotuj ją do miękkości, około 15-20 min
- wydrąż dynię łyżką i rozgnieć widelcem na papkę
- wymieszaj szklankę pure z dyni z pozostałymi składnikami, gotowe
Moja rada:
- amarantus nazywany złotem Inków i świętą rośliną Indian, ugotuj wg przepisu na opakowaniu, najczęściej gotuje się go około 15 min. w wodzie i odcedza na sitku z bardzo drobnymi otworkami
- pozostałe pure z dyni wykorzystaj do innych przepisów np. do muffinek
- pure możesz przechowywać około 2 dni w lodówce
*posypałam pierogi ziarnami granatów i delikatnie oprószyłam pieprzem, dodałam również jogurt wymieszany z posiekanym tymiankiem i odrobiną pieprzu
Jest dynia!
... i tak sobie idę ze złotą jesienią w moich szarościach do pracy...
Kiedy wsiądę do samochodu najpiękniejsze będą widoki drzew. Wiecie, że czasem zjeżdżam z drogi i zatrzymuję się na chwilę aby się na patrzeć na te cuda...
Wysłucham każdego, ale coraz częściej się zastanawiam, dlaczego ludzie tak kłamią
Pamiętacie ... Mimozami - Niemena, Uwielbiam i kocham...
- Dla mnie też, dla mnie też - wtórowała prawie trzyletnia Zosia
- Mam słodkiego buziaka dla was i niespodziankę - odpowiedziałam
Buziaki wylądowały na policzku dziewczynek, a one z konsternacją czekały na dalszą część. Najbardziej przecież korci niespodzianka.
- Upieczemy ciasteczka?
To zdanie zawsze wywołuje euforię u dzieci.
- Ciasteczka! Hura! - Ja zrobię króliczka, a ja pieska i cyferkę i balon i słoneczko.... i tu posypała się cała lawina pomysłów...
Uważam, że dzieci powinny jeść zdrowo i tylko kiedy to możliwe powinno się ciastka z konserwantami, sztucznymi dodatkami, zastępować domowymi wypiekami. Ciasteczka owsiane są rewelacyjne ale Weronice płatki owsiane w ciastkach przeszkadzają. Postanowiłam je więc zmielić w młynku do kawy. Wyszło idealnie. Nie obyło się jednak bez kolorowych lentilek, które akurat były w szafce kuchennej. Można je z powodzeniem zastąpić gorzką czekoladą. Dodatkową nowością była mąka ryżowa.
- Babciu czy każdy krem jest słodki? - pyta Zosia - Zosia coś ty! Jasne, że nie. - zaprzecza Weronika - A krem lodowy? Jest słodki, słodziutki... - kontynuuje Zosia - A krem Bambino? Nie jest słodki, słodziutki! Prawda babciu? - broni swego Nika - Oczywiście, że macie rację, kremy są różne... - Krem w rurkach, krem w cieście, krem do opalania, krem na rączki, krem na nóżki, krem na plecki, krem na wiatr i mróz, krem w babeczkach... - dziewczynki wykazują się niezmordowaną kreatywnością i jak na starszego przystało Weronika dodaje - Krem pod oczy, ma moja mama! - Brawo! Tyle znacie kremów. A chcecie zrobić ze mną krem? - Taaak! Taak! - Na nosek, na oczka, nie...słodki...słodziutki... - Robimy krem do jedzenia. - A mówiłam, że słodki. - z wyższością stwierdza Zosia - Krem do jedzenia, ale on nie będzie słodki. To będzie zupa krem. Tak to powstała kolejna zupa - krem z tego co lubią akurat dziewczynki. Z wielkim entuzjazmem dokładały kolejne warzywa. Zupa krem W&Z Składniki:
2-3 marchewki
2 jabłka
kilka różyczek brokuła (połowa małego)
2 ząbki czosnku
1 cebula
1/2 czerwonej papryki
1/3 żółtej papryki
łyżeczka kurkumy
łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
1/2 łyżeczki curry
kilka gałązek tymianku
2 cm świeżego imbiru
łyżka oliwy
2-3 łyżki śmietany 12% z kartonu
sól i pieprz do smaku (dla dzieci nie musi być :)
Jak zrobić zupę?
- do garnka dodaj oliwę i potartą na grubych oczkach marchew, duś pod przykryciem około 1-2 min. - obrany imbir zetrzyj na tarce a tymianek posiekaj, dodaj do garnka
- dodaj pozostałe warzywa, dolej wodę około 1 - 1/5 l, dodaj przyprawy i gotuj około 15 min.
- zmiksuj zupę, zagotuj, dopraw solą i pieprzem (dzieciom nie trzeba doprawiać)
- dodaj odrobinę śmietany lub jogurtu, gotowe!
Wersja pikantna dla dorosłych
Taka zupa rozgrzeje i doda energii w chłodny październik, Zadba również o linię :)